Najlepsze najgorsze filmy

W ten weekend w gdańskim kinie Neptun mogliśmy podziwiać najgorsze produkcje filmowe klasy B. Takie filmy, kręcone głównie w latach 50. charakteryzują się niskim budżetem i krótkim czasem produkcji, których efektem są ciekawe zastosowania scenograficzne i montażowe. Potwory (obowiązkowy element historii) tworzone są z kartonów, pianki uszczelniającej i gumy, najczęściej tylko w jednym egzemplarzu. Nawet jeżeli atak na Ziemię przeprowadza cała armia (np. Dzień końca świata, 1955). Aby zaoszczędzić czas i pieniądze na dublach, nie zwraca się uwagi na takie drobne błędy jak połączenie ujęć wykonanych w nocy i w dzień (np. Zabójcze ryjówki, 1959). Bohaterki zamiast uciekać przed niebezpieczeństwem wolą gryźć własne zaciśnięte pięści, a zabójczą bronią z kosmosu mogą stać się przerażające bańki mydlane (Przybysz z kosmosu, 1953).

Przybysz z kosmosu

Przybysz z kosmosu

Dwie kluczowe (i kultowe) dla tego kina postaci to Ed Wood i Roger Corman. Ten pierwszy niezmordowanie tworzył kolejne filmy, chociaż nie zarabiał na nich ani grosza, aby w końcu zostać okrzykniętym najgorszym reżyserem w historii. Jest twórcą jednej z najbardziej znanych produkcji – Plan dziewięć z kosmosu (1959), która straszy latającymi na sznurkach spodkami i mieszaniną przybyszy z kosmosu z wampirami. Corman z kolei na swoich filmach zarabiał, a stworzył ich – uwaga – ponad trzysta. Wydawał na produkcję tak mało, że zwracały się po 2-3 dniach projekcji w kinach. Czasami kręcił po dwa filmy w tym samym czasie, albo przynajmniej wykorzystując ten sam plan filmowy. W 2009 roku został uhonorowany Oscarem za całokształt osiągnięć artystycznych – tutaj sprawa wymaga wyjaśnienia. Poziom jego filmów nie sprawił raczej, że zainteresowała się nim Akademia Filmowa. Jednak Corman angażował do swoich filmów zapomnianych gwiazdorów lat 30. (z historiami podobnymi do wspomnianego Bela Lugosi), a także początkujących aktorów i reżyserów. To u niego debiutowali Jack Nicholson, czy Robert De Niro. Pierwsze kroki stawiali dzięki niemy Francis Ford Coppola, Martin Scorsese, James Cameron – podobno zostawiał im do skończenia filmy, kiedy sam zajmował się już kolejną produkcją. Nagroda należała mu się, jak widać, za wkład w sztukę filmową.


Inspiracje z takich filmów do dzisiaj czerpie m.in. Quentin Tarantino, a większe i mniejsze przeglądy (Najgorsze Filmy Świata oraz rozliczne VHS Hell) udowadniają, że jest w nich coś intrygującego. Na pewno można się dobrze uśmiać.